Niemowlę też odczuwa cierpienia psychiczne
W procesach przeciwko szpitalom pokrzywdzeni pacjenci często nie wiedzą, na jaką kwotę mogą liczyć żądając zadośćuczynienia. Przepisy pozwalające na zasądzenie zadośćuczynienia są lakoniczne i próżno szukać w nich konkretnych wskazówek. W art. 445 §1 Kodeksu cywilnego wskazano jedynie, że suma zasądzona tytułem zadośćuczynienia ma być odpowiednia, nie określono jednak zasad ustalania jej wysokości. Ostatnie orzeczenia Sądu Najwyższego wskazują na dawniej wykształcony pogląd, że wysokość zadośćuczynienia powinna być uzależniona od przeciętnej stopy życiowej w społeczeństwie. Tak też orzekł Sąd Najwyższy na kanwie sprawy zakończonej wyrokiem z dnia 24 marca 2011 roku (I CSK 389/10). Przyjął także, iż nie można jednoznacznie założyć, że dziecko z uwagi na brak ukształtowanej psychiki może doznawać jedynie cierpień fizycznych. Okoliczność ta przełożyła się na wysokość zadośćuczynienia w niniejszej sprawie.
Przyjmuje się, że zadośćuczynienie ma na celu naprawienie szkody niemajątkowej, wyrażającej się doznaną krzywdą w postaci cierpień fizycznych i psychicznych. Z racji tego, że ścisłe wymierzenie rozmiaru krzywdy jest niemożliwe, ustalenie go, a tym samym ustalenie wysokości zadośćuczynienia należy do oceny sądu. Ocena ta powinna uwzględniać całokształt okoliczności sprawy i specyfikę konkretnego przypadku. Orzecznictwo przyjmuje, że zasądzając zadośćuczynienie, należy wziąć pod uwagę przede wszystkim rozmiar cierpień fizycznych i psychicznych, ich nasilenie i czas trwania, nieodwracalność następstw wypadku (w przypadku kalectwa, czy oszpecenia), rodzaj wykonywanej pracy, szanse na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiową oraz inne czynniki podobnej natury.
Zadośćuczynienie pełni funkcję kompensacyjną. Przyznana suma pieniężna ma bowiem stanowić przybliżony ekwiwalent poniesionej szkody niemajątkowej. Powinna ona wynagrodzić doznane cierpienia fizyczne i psychiczne, aby w ten sposób przynajmniej częściowo przywrócona została równowaga zachwiana na skutek popełnienia czynu niedozwolonego.
W dawniejszych orzeczeniach wykształcił się pogląd, że wysokość zadośćuczynienia powinna być utrzymana w tzw. rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa. Jego konsekwencją była utrzymująca się tendencja do zasądzania skromnych sum tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
W rozpoznawanej sprawie matka dziecka urodziła po wymuszeniu porodu rozpoczętym po 7 dniach od przyjęcia jej do szpitala. Dziecko urodziło się bez oznak życia, całkowicie wiotkie, brak było akcji serca. W wyniku podjętych działań serce noworodka zaczęło pracować, jednak dziecko było nadal nieprzytomne. Później pojawił się zanik tkanki mózgowej. Dziecko zmarło po 14 miesiącach życia. W postępowaniu ustalono jednoznacznie, że poród został przeprowadzony nieprawidłowo, gdyż nie przeprowadzono cesarskiego cięcia.
Pozwany szpital bronił się tym, że dziecko odczuwało cierpienia fizyczne, nie odczuwało jednak cierpień psychicznych, związanych z odczuciem wyrządzonej mu krzywdy. To co dziecko utraciło umierając, a więc „nieprzeżyte życie”, nie może być podstawą zasądzenia zadośćuczynienia. Sąd II instancji przyjął takie stanowisko, a nadto wskazał, że to co dla zmarłego dziecka byłoby zadośćuczynieniem, dla jego rodziców jest jedynie wierzytelnością pieniężną, która wchodzi do spadku, a dziecko nie mogło mieć z zadośćuczynienia żadnych korzyści.
Sąd Najwyższy, oceniając wysokość należnego zadośćuczynienia musiał rozstrzygnąć dwa zagadnienia. Po pierwsze, czy 14. miesięczne dziecko może doznawać cierpień psychicznych, a po drugie, czy fakt, że dziecko w toku procesu zmarło, ma wpływ na rozmiar jego krzywdy.
Sąd ostatecznie przyjął, że nie można kategorycznie przyjąć, że dziecko ze względu na wiek odczuwało tylko cierpienia fizyczne. Nie może być bowiem przyzwolenia na lekceważenie takich bezcennych wartości, jak zdrowie czy integralność cielesna.
Wydając rozstrzygnięcie, Sąd Najwyższy nie podzielił także stanowiska, że w razie śmierci pokrzywdzonego należy mieć na uwadze przy określaniu wysokości zadośćuczynienia, iż przypadnie ono nie bezpośrednio poszkodowanemu, lecz jego spadkobiercom. Przyjął bowiem, że z chwilą nabycia spadku (śmierci dziecka), znajdują się oni w takiej samej sytuacji prawnej, w jakiej znajdował się spadkodawca. Sama śmierć pokrzywdzonego nie ma wpływu na jego roszczenia, ani bieg procesu.
Ostatecznie Sąd Najwyższy zasądził na rzecz pokrzywdzonego kwotę 1 000 000,00 złotych.