Umowy dystrybucji oprogramowania w modelu SaaS
W kontekście artykułu z Rzeczpospolitej, który dotyczył prognoz związanych ze 'sprzedażą’ oprogramowania w modelu SaaS, czyli software as a service (modelu nazywanym także ASP – application service provisioning), chciałbym podzielić się z Państwem kilkoma uwagami odnośnie tego typu umowy.
Jeśli przyjrzeć się umowom stosowanym przez udostępniających aplikacje w modelu SaaS, to łatwo zauważyć, że stosują oni różne konstrukcje, na co wskazuje zarówno treść, jak i stosowane nazewnictwo umów (umowy najmu, dzierżawy, umowy na korzystanie, umowy o udostępnienie etc.).
W modelu SaaS podmiot, który korzysta z oprogramowania uiszcza, najczęściej okresowo, opłaty z tytułu korzystania na rzecz podmiotu, któremu przysługują prawa autorskie do danej aplikacji, bądź posiadającemu licencję na korzystanie z niej, z prawem do udzielania dalszych licencji (tzw. sublicencji). W wielu umowach pomiędzy udostępniającymi a korzystającymi kwestie związane z prawami autorskimi ograniczają się jednak wyłącznie do wyliczanki zakazów, jakich musi przestrzegać korzystający z aplikacji. Ponadto określa się tytuł dla dokonywania okresowych płatności przez korzystającego, którym jest najczęściej 'najem aplikacji’, bądź 'dzierżawa programu’ albo 'korzystanie/udostępnienie aplikacji’.
Tymczasem w mojej ocenie w niemalże każdym przypadku udostępniania programu komputerowego w modelu SaaS mamy do czynienia z udzieleniem licencji (niekiedy dalszej licencji, tzw. sublicencji) przez udostępniającego na rzecz korzystającego. Program komputerowy jest bowiem co do zasady utworem w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych i właściwym typem umowy, umożliwiającym innej osobie korzystanie z niego, jest właśnie umowa licencyjna (niekiedy będzie to umowa sublicencyjna).
Czy świadomość powyższego zagadnienia jest pomocna w praktyce, czy są to wyłącznie czysto teoretycznoprawne rozważania?
W mojej ocenie przynajmniej z trzech powodów korzystający z oprogramowania w modelu SaaS powinni domagać się zawarcia umowy licencyjnej, a nie innego typu umowy i uiszczać opłaty licencyjne.
Po pierwsze, jeśli zostaje takiemu korzystającemu udzielona licencja (ewentualnie sublicencja), istnieje pretekst, by zapytać udostępniającego aplikację, czy przysługują mu do niej prawa autorskie, czy jest tylko licencjobiorcą uprawnionym do udzielania dalszych licencji (sublicencji), a jeśli tak, to poprosić udostępniającego o wykazanie stosownymi dokumentami ww. uprawnień. Umowa licencyjna (ewentualnie sublicencyjna) powinna wyraźnie regulować powyższe kwestie.
Po drugie, umowa licencyjna, zgodnie z ww. ustawą, wskazywać powinna pola eksploatacji, na jakich użytkownik może korzystać z oprogramowania. Zawarcie umowy, dla której podstawę prawną stanowią przepisy, np. o dzierżawie, z pominięciem regulacji autorskoprawnych stanowić może poważne zagrożenie dla korzystających z aplikacji.
Po trzecie, sądzę, że dla księgowości danego przedsiębiorcy korzystającego z aplikacji w modelu SaaS nie jest obojętne, że uiszczane przez niego cyklicznie opłaty powinny być kwalifikowane jako opłaty licencyjne, a nie jako czynsz najmu, czynsz dzierżawy, czy też inna postać opłaty w zależności od rozwiązania proponowanego przez udostępniającego aplikację w przesłanym wzorze umowy.